Paweł Bijata
1 wrz 17:15
Mężczyzna przyjął mandat karny oraz pogodził się z faktem utraty prawa jazdy na okres 3 miesięcy. Wkrótce jednak sprawa trafiła do sądu, bo mężczyzna wszedł w posiadanie wydruku z homologowanego systemu monitoringu.
Okazało się, że średnia prędkość w miejscu pomiaru dokonanego przez funkcjonariuszy wynosiła jedynie 49 km/h. -"System ten posiadał homologację. Z przedłożonego wydruku wynikało, że prędkość kierowanego przez skarżącego samochodu na odcinku 499 m przebytego w 44 sekund - maksymalnie wyniosła 49 km/h...". Policjanci twierdzili, że pojazd mężczyzny poruszał się z prędkością 102 km/h. Przy okazji okazało się, że z dokładnością radarów polskiej policji to czasami bywa jak w maszynie losującej.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie przyznał rację kierowcy (orzeczenie jest dostępne tutaj) i uznał, że jego wydruk z monitoringu jest podstawą do unieważnienia decyzji funkcjonariuszy.
Wymiar sprawiedliwości uznał także, iż w momencie pomiaru droga była zatłoczona, a zatem policjanci nie powinni używać swojego radaru, gdyż jest on przeznaczony do stosowania przy małym natężeniu ruchu. "Na drodze panował duży ruch, a zgodnie z zeznaniami policjanta, producent wideorejestratora (w instrukcji obsługi na stronie nr 62) zalecał dokonywanie pomiaru automatycznego na drogach o niewielkim natężeniu ruchu. Sąd uznał, że ukarany nie popełnił czynu zabronionego i uchylił nałożony mandat karny."
Ponadto dowód kierowcy z Krakowa okazał się jedynym w całej sprawie, bo nagranie z policyjnego rejestratora zostało skasowane, więc funkcjonariusze żadnego dowodu już nie mieli. Mężczyźnie zwrócono koszty postępowania.
ŹRÓDŁA:
orzeczenia-nsa.pl (III SA/Kr 565/17 - Wyrok WSA w Krakowie z 2017-07-25)