Paweł Bijata
31 paź 18:25
Inż. Stanisław Łukaszewicz to ciekawa i barwna postać w historii polskiej motoryzacji. Przez wiele lat pracował jako konstruktor w Fabryce Samochodów Osobowych (FSO), a następnie był szefem Biura Konstrukcyjno-Doświadczalnego (BKD) Fabryki Samochodów Osobowych.
Do pracy dojeżdżał Syreną, która jak widać nie do końca spełniała jego oczekiwania. Prawdopodobnie dlatego Łukaszewicz postanowił zbudować swój pojazd - szybki i tani w eksploatacji. Tak właśnie powstał Zaperdalač, któremu z wiadomych przyczyn lekko zmodyfikowano polsko brzmiącą nazwę. Sam konstruktor z czasem zaczął nazywać swoje auto Dojeżdżacz. Swoją drogą "č", to nie jedyny czeski pierwiastek w tym aucie.
Łukaszewicz skonstruował samochód w garażu. Samodzielnie zbudował między innymi ramę, podwozie i układ kierowniczy (z mikrosamochodu Messerschmitt KR200). Autko napędzała dwucylindrowa jednostka z motocykla Jawa 250 a mechanizm różnicowy pochodził z Junaka B-20. Amortyzatory konstruktor zaadoptował z Jawy i polskiego skutera OSA.
Karoseria powstała z laminatu, podobnie jak nadwozie Syreny Sport (jej współtwórcą jest Łukaszewicz) i została zamocowana na rurowej ramie. Auto miało jedne drzwi, zamontowane z prawej strony i mogło przewozić tylko jednego pasażera.
Niestety nic nie wiemy o osiągach tego pojazdu. Jednak wyobraźcie sobie, że w latach 60-tych jedziecie ulicą za tym kosmicznie wyglądającym pojazdem z kierunkowskazami przypominającymi czułki istoty pozaziemskiej. Musiało to robić spore wrażenie.
Polski inżynier poruszał się autem w latach 60-tych a następnie go sprzedał. I tutaj ślad na wiele lat się urywa. Jedyne informacje jakie można dzisiaj znaleźć w Sieci podają, że auto zostało odnalezione i odbudową zajmuje się Fundacja Wartburg. Niestety profil na Facebooku od dawna nie jest aktualizowany, a strona internetowa nie działa. Może jeszcze kiedyś zobaczymy Zaperdalca na polskich drogach.